szalenie nam miło, że leci Pan do nas, ale... może Pan powiedzieć, kiedy Pan wyląduje? Bo przecież to Pan przyniesie małego Krzysia, prawda? Halo, Panie Bocianie, my tu czekamy :).
Pomyślałam sobie tak:
Umówię się na KTG na godz. 9tą i dzięki temu będę miała mnóstwo czasu po badaniu. Dobry pomysł, ba, nawet bardzo dobry pomysł.
KTG rzeczywiście odbyło się o godzinie 9tej. Później drobne zakupy spożywcze. Dzisiejszy plan obiadowy zakłada pojawienie się śledzia na stole. Uwielbiam! Teraz matjasy się moczą. Za chwilę przystąpię do dalszej obróbki.
W sklepie spotkałam znajomego, który był mocno zdziwiony moim okrągłym stanem. Ja byłam zaskoczona tym, że nie pamięta, że już kilka miesięcy temu osobiście gratulował mi ciąży... Miło, że ponownie mogłam sprawić Jemu niespodziankę ;).
Po powrocie do domu chwila odpoczynku i dwugodzinna rozmowa telefoniczna z przyjaciółką. Tematy poruszane: ważne i poważne, śmiechawe i zabawne. Moniko, dobrze, że jesteś :* :)
I nagle... zrobiło się popołudnie. Dacie wiarę? Wykonałam kilka czynności i nagle piątek zaczął się drastycznie kurczyć. A nie wykonałam jeszcze planu minimum na dzisiaj. Wczoraj, w piwnicy, odkryłam z Mężem pakunek, którego zawartości nie znaliśmy. Okazało się, że reklamówka o pokaźnych gabarytach skrywa... dziecięce ubranka. Zapomniałam zupełnie, że dawno, dawno, dawno, bardzo dawno temu Moja Siostra dała mi ją. To było jakieś 8 miesięcy temu. Nie znaleźliśmy wtedy płci naszego Szkraba. Moje zadanie na dziś: przeglądnięcie tych rzeczy. Rozczulają mnie te malutkie rękawki, puchate, miłe materiały, malutkie skarpetki... Gdzie ja zmieszczę dodatkową ilość rzeczy dla naszego Malucha? Oto jest pytanie. I żebym miała tylko takie problemy ;).
Idę pobawić się w kuchni a Wam życzę dobrego piątku i... trzymajcie kciuki, żeby nasz Bocian wylądował w miarę szybko :)