, że nie będę spać z dzieckiem w jednym łóżku.
Po narodzinach Krzysia (opis tego wydarzenia dostępny tutaj: http://krzysiowie.blogspot.com/2013/04/w-ponad-tygodniowa-rocznice-narodzin.html), moim celem nr jeden było odzwyczajanie dziecka od siebie. Macie pojęcie?
Jak ja nie chciałam, żeby nasz Maleńtas ze mną, przy mnie, spał. Bałam się, że zmiażdżę rączkę, nóżkę, oprę się o główkę i nic z niej nie zostanie. Nic to, że łoże wielkie. Nie chciałam takiego spania i kropka. No i przecież niewygodnie mi będzie...
Nic to, że nocne karmienia były potwornie ciężkie, że moja głowa opadała wielokrotnie i miałam wrażenie, że dziecko wypadnie mi z rąk. Postanowiłam, że nie będę spać z dzieckiem!
Udało się. Krzysio spał sam w łóżeczku.
Z Pawłem jest inaczej. Nasz pobyt w szpitalu uzmysłowił mi, jaką wygodą jest mieć dziecko przy sobie w nocy. Przekładam go z jednej piersi do drugiej i po trzech karmieniach (oraz serii bączków), jest dzień. Dziecię śpi obok spokojnie. Mama jest wyspana.
To jest wygodne, ale nie będzie trwać wiecznie. Zbliżamy się do tego momentu, w którym i Pablo będzie nauczony samodzielnego spania w łóżeczku.
Trzymajcie kciuki, bo nie będzie łatwo.
Ja też sobie obiecywałam, a tu junior ma już prawie 2 lata i odzwyczaić go nie idzie... Teraz przede mną więc nowe wyzwanie.
OdpowiedzUsuńRóżnie to bywa, ale prawdą jest, że młodsze dzieci jest łatwiej do tego przyzwyczaić, bo... nie mogą uciec z łóżka ;).
Usuń