poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nasza gra - omijanka spacerowa



GRACZE:
Mama,
(i/lub) Tata,
śpiący Syn w wózku (warunek niezbędny),
 reszta świata.

RODZAJ GRY:
zręcznościowa, logiczna i prognostyczna

ZASADY:
Wariant optymistyczny
Podczas spaceru dziecko PO PROSTU zasypia w wózku. Nie narzeka, nie biadoli, nie marudzi, po prostu odpływa w przyjacielskie ramiona Morfeusza. Zauroczeni tym widokiem, z miodem wylanym na serducho, stąpamy cichutko zaprzyjaźnieni ze światem. Idziemy w sobie znanym kierunku, kroczymy dumni, zadowoleni, wyprostowani i... zaczynamy grać w omijanie ŹRÓDEŁ HAŁASU. Jakich? Wszelakich możliwych, niemożliwych, wielce prawdopodobnych i tych, które zdarzyć się nie mogą, bo są tak nierealne (jak np. to, że jakaś Babka z drugiego końca ulicy, zacznie się z nami miło i głośno witać, po czym stwierdzi, że pomyliła nam z kimś innym...). Omijamy zdecydowanie przez cały czas trwania snu Dziecka, ze szczególną uwagą na 30 minutę, 40 i 45. 

Nie możemy zapomnieć, że wszelkie prawdopodobne źródła hałasu to: 
- dzieci nadchodzące z lewej, prawej strony, 
- dorośli idący, stojący, gadający przeważnie głośno, bo inaczej nie można się usłyszeć,
- samochody, bo przecież są wyposażone w zabójców snu Maluszka, czyli klakson,
- śmietniki, zwłaszcza pojemniki na białe (zdecydowanie głośniejsze podczas tłuczenia niż kolorowe) szkło,
- boiska, szkoły, przedszkola - nie znamy godziny ani minuty, w której z tych miejsc wyjdą głośne obiekty,
- osoby rozmawiające przez telefony komórkowe, niemalże 100% społeczeństwa ubóstwia krzyczeć na swoich rozmówców po drugiej stronie...

itp. itd.

Wariant pesymistyczny
Podczas spaceru dziecko zasypia z pojękiwaniem i niechęcią, jakby zapadanie w sen było najmniej przyjemną sytuacją. Kiedy już śpi i udało nam się opuścić oparcie wózka, odklepując przy tym zdrowaśkę w intencji nieobudzenia Dzidziunia, zaczynamy kroczyć nieprzyjaźnie i podejrzliwie. Nawet Bogu ducha winne drzewo, stojące od lat nieprzerwanie w jednym miejscu, jest podejrzane o chęć przerwania snu dziecka. Ma przecież gałęzie, które z hukiem mogą runąć na ziemię! Mogą? No mogą! I idziesz posępnie przeklinając w duszy wszelkie możliwe, niemożliwe i wielce nieprawdopodobne źródła hałasu, uciszając wszystkich dookoła. 

Wszelkie prawdopodobne źródła hałasu to:
całe otoczenie.



Mamy, które walczą o każdą przespaną minutę swojego dziecka, zapewne wiedzę o czym mówię. 


Gramy tak nieprzerwanie od czasu jakiegoś. Zdobywamy kolejne poziomy wtajemniczenia i kiedy okazuje się, że jedynym miejscem godnym spacerowania jest krótki odcinek chodnika, to jesteśmy gotowi maszerować nim przez godzinę, tam i z powrotem, tam i z powrotem... Niczym żołnierze maszerujący w obronie krzysiowego snu. 





środa, 4 grudnia 2013

Od wczoraj - OSIEM!

Chciałam, żeby ten post pojawił się wczoraj. Wieczorem padłam i nie powstałam, więc piszę dzisiaj :).

Mamy ośmiomiesięcznego Synka, z trzema ząbkami na dole (dwie jedynki i prawa dwójka) i białym punkcikiem w miejscu lewej dwójki.

Synolek waży 10kg i uwielbia rzucać się na nas swoim małym ciałkiem. To rodzaj przytulania, taki atak z zaskoczenia. 


 Lubi wydawać różne odgłosy typu "brrrr". Brumka sobie tak radośnie rano, po obiadku, przed deserkiem, przed kąpaniem. Jest fanem tego dźwięku.

 Nie raczkuje, ale potrafi skutecznie przeturlać się, przedostać, tylko w sobie znany sposób, do określonego celu.

Bardzo dobitnie wyraża chęć spróbowania tego, co jedzą rodzice. Oczywiście nie dajemy Jemu wszystkiego, ale mandarynki, kawałek chlebka  z masłem - takimi rarytasami  nie pogardzi nasz Maleńtas.

Mruczy kiedy je. Wszyscy zwracają na to uwagę i nie mogą się nadziwić, że można być takim mruczkiem.

Jestem fanką jego uśmiechu i śmiechu. Potrafi sam siebie rozśmieszyć i muszę przyznać, że klaruje się ciekawe poczucie humoru.

Siada i siedzi samodzielnie a wczoraj wstał bez naszej pomocy, przytrzymując się barierek łóżeczka.

Uwielbia kiedy Tata wraca z pracy i kiedy goście wychodzą od nas. Macha przy tym radośnie i podskakuje.   

Ciekawe, co przyniosą następne miesiące.