Patrzę na mojego Skarba i nie dowierzam, że jest obok. Przedwczoraj minęły dwa miesiące odkąd jest z nami, dzielimy z nim codzienność. Nie znamy ładniejszego widoku niż uśmiech naszego Synka. Jestem fanką jego bezzębnej szczęki. Niemalże rok temu (25 czerwca, pamiętam datę dokładnie) poprosiłam w modlitwie Boga o to, żebym mogła być Mamą. Obawiałam się, że będę miała problem z zajściem w ciążę. Taki strachliwy stan zasiał we mnie mój były ginekolog. Błędna diagnoza sprawiła, że bałam się o to, że nigdy nie będę Mamą... Miesiąc później powitałam rano Męża pozytywnym testem ciążowy, no ale... nie o tych chciałam pisać :).
Młoda Mama (czyt. Krzysiowa Mama) potrzebuje kilku wspomagaczy, które pomogą w codziennych bojach. Zaczynam wyliczankę:
1.
Moim numerem 1 jest WODA. Mój Mąż cyklicznie jedzie do hurtowni i zaopatruje mnie w ogromne ilości wody. Piję ją zgrzewkami. Hektolitry przelewają się przez mój żołądek, który krzyczy JESZCZE! Dwa miesiące temu potrafiłam podczas jednego nocnego karmienia wypić 0,75l. Teraz piję mniej, ale... nadal mam ogromną potrzebę uzupełniania wodnych niedoborów.
2. Pełnię nocne warty przy Synku a za dnia nie chcę straszyć cieniami pod oczami. Niezastąpiony w walce z podkrążonymi oczami jest krem Diamond Cellular Multi Perfection firmy Oriflame. NAJLEPSZY!
3. Dobra książka, która pozwoli oderwać się na chwilę od codzienności albo skutecznie podreperuje nasze samopoczucie. Aktualnie skupiam się na tej drugiej czynności... Kiedy czas mi na to pozwala oraz kiedy mam "natchnienie" sięgam po motywującą książkę:
4. Nocną porą, kiedy pomiędzy karmieniem nr 1 a karmieniem nr 2 zastanawiam się nad dylematami młodych Mam, sięgam po telefon i zaglądam na forum:
5. Nadal borykam się z nadprogramowymi kilogramami. Będąc w ciąży przytyłam ponad 30kg (!!!). Tak wiem, to straszne. Po dwóch miesiącach 30kg samo ze mnie zleciało a teraz zahaczam o te kilogramy, które wymagają mojej pracy. Zwłaszcza, że moim celem jest mieć lepszą kondycję i smuklejszą figurę niż przed ciążą. Ot, co ;). Motywuję się sięgając po czasopismo "Shape"
Niestety, nie nastał jeszcze ten moment, w którym mogę pozwolić sobie na wzmożony wysiłek. Póki co, wprowadzam program minimum polegający na codziennych półbrzuszkach i spacerach. Już niebawem wybiorę się na basen. Nie zapominam także o racjonalnym odżywianiu.
Macierzyństwo to bardzo dynamiczny stan. Niby nic się nie dzieje, bo codzienność spoczywa na wykonywaniu określonych czynności związanych z pielęgnacją kochanego Bobasa oraz ze spędzaniem z nim czasu. Największe zmiany, obok tych rozwojowych, którego mogę obserwować u mojego Synka, zachodzą w mojej głowie, w myślach. To jest dobry czas :). Powinnam bardziej go doceniać. Ten czas jest darem :).