poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świątecznie z brzuszkiem

Pozwalam sobie w tym momencie na przedwigilijjną kawę Inkę i myślę o wyjątkowości tych Świąt. Przeżyję je po raz pierwszy i ostatni z naszym pierwszym (oby nie ostatnim) dzieckiem w brzuszku. Czujemy się dobrze. Malec bryka co jakiś czas i tym samym, jest dla mnie źródłem wielkich radości. Po mieszkaniu bryka mój Mąż, który jest także powodem mojej radości.

Przedświąteczna gorączka słabnie... Życzymy Wam, żeby te Święta były wypełnione ciepłem rodzinnej atmosfery, niech ucichną spory a na Waszych twarzach zagości spokój i uśmiech.

Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.

Krzysiowie

piątek, 14 grudnia 2012

Prawidłowe oddychanie podczas porodu

Zanim zapisałam się do szkoły rodzenia spotkałam koleżankę, która opowiedziała mi w telegraficznym skrócie jak wyglądał jej poród. Powiedziała, że w sumie było w porządku, ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby potrafiła oddychać. Położna była mocno niepocieszona, bo rodząca nic nie wiedziała o oddychaniu przeponą a to znacznie utrudniło sprawne przeprowadzenie akcji porodowej. Ta rozmowa zmobilizowała mnie do jak najszybszego zapisania się na zajęcia do szkoły rodzenia.

Podczas ostatnich zajęć dowiedzieliśmy się w jaki sposób będę mogła sobie pomóc (a przede wszystkim Dziecku!), kiedy zaczną się skurcze. W wyniku prawidłowego oddychania mogę rozluźnić całe ciało i złagodzić ból. Maluszek natomiast zostanie zaopatrzony w dodatkową ilość powietrza. To jest bardzo ważne, ponieważ pod czas skurczu Dziecko otrzymuje mniej tlenu. 

W czasie porodu, najważniejsza jest umiejętność oddychania przeponą. Co to oznacza? Nabieramy powietrze nosem, unosząc brzuch, a nie klatkę piersiową i wypuszczamy ustami. Warto nauczyć się i przetrenować tą umiejętność, bo może okazać się zbawienna. We wszystkich fazach porodu oddychamy przeponą, zmienia się natomiast częstotliwość oddechu i poniekąd jego forma.

 W pierwszej fazie porodu, kiedy szyjka macicy nie osiągnęła wymarzonego 10 cm. rozwarcia, należy oddychać spokojnie, wdech robimy nosem i wypuszczamy powietrze ustami. Wydech powinien być dłuższy niż wdech. Kiedy skurcze nasilą się należy zwiększyć częstotliwość oddechu. Wdech jest krótszy i znacznie płytszy. Przy największych skurczach można sobie ulżyć "wyrzucając" z siebie samogłoski podczas wydechu. Robimy wdech i na wydechu mówimy np. o. Dziwnie się o tym pisze, bo to czysta teoria, ale zapewniam Was, że raz wykonane ćwiczenie, pod okiem np. położnej, gwarantuje, że będziemy wiedzieć jak to zrobić.

Druga faza porodu, to czas parcia. Na tym etapie najtrudniejsze jest powstrzymanie się od parcia, ponieważ jest ono odruchem. Dlaczego nie możemy przeć, kiedy pojawią się skurcze parte? Kiedy zacznie rodzić się główka, położna może zabronić parcia, abyśmy nie uszkodziły sobie szyjki macicy i krocza. Pomocne na tym etapie okaże się wykonywanie krótkich oddechów i lekkie dyszenie. W odpowiednim momencie położna powie nam kiedy należy przeć. 

Tyle z teorii. Być może pomocny okaże się wykres z oddechami, który załączam.

Byle do przećwiczenia tej wiedzy w praktyce :).


czwartek, 13 grudnia 2012

Zabiegi kosmetyczne w czasie ciąży

Za  czasów króla Ćwieczka (jednego z ulubionych bohaterów mojego Męża) ciężarne nie mogły farbować włosów i stosować większości kosmetyków. Kiedy dowiedziałam się, że będziemy mieć Bejbika, zastanawiałam się jak jest teraz. Można pozwolić sobie na zmianę odcienia włosów i używanie ulubionego balsamu oraz kremu do twarzy? Dobrze, że żyjemy w XXI wieku i kobiety będące w błogosławionym stanie nie muszą wyglądać jak zaniedbane lachony z przetłuszczonymi włosami z odrostami. Ciąża to doskonały czas, żeby zadbać o siebie ze zdwojoną siłą. Począwszy od drugiego trymestru, codziennym rytuałem powinno stać się wklepywanie i wsmarowywanie preparatu przeciw rozstępom. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Skorzystałam z namowy mojej siostry i wypróbowałam krem przeciw rozstępom Palmer's. Z początku musiałam przywyknąć do zapachu przypominającego masło kakaowe (na co dzień stosuję znacznie delikatniejsze zapachy) i do tego, że krem nie wchłania się w trybie ekspresowym. Stosuję ten specyfik od trzech miesięcy i jestem bardzo zadowolona. Zapachu praktycznie już nie czuję a konsystencja sprawdza się doskonale. Warto było się do niego przyzwyczaić, bo na moim ciele (póki co i... odpukać w niemalowane) nie widać żadnej pręgi. Reasumując: dobry krem przeciw rozstępom to podstawa.

Powszechnie wiadomo, że nic kobiecie tak nie poprawia nastroju jak zakupy (nie myślę o zakupach spożywczych, no chyba, że kupuję jogurt) oraz wizyta u fryzjera i kosmetyczki. Ostatnio skorzystałam z usług salonu Esensja Day Spa. Wykorzystałam kapitalny bon imieninowy, który dostałam od Teściowej i przetestowałam zabieg, co się zowie gładka cera. Okazało się jednak, że pani spodziewającej się dzidziusia, kosmetyczka odradziła wykonanie peelingu kawitacyjnego. A szkoda, bo z chęcią wypróbowałabym peelingu wykonanego przy pomocy technologii ultradźwiękowej. Ponoć jest najskuteczniejszy w usuwaniu zrogowaciałego naskórka i ogólnym oczyszczaniu skóry twarzy, szyi i dekoltu. Cóż, wypróbuję go innym razem. W ramach pocieszenia, kiedy leżałam nieruchomo w przemiłym szlafroczku, z maseczką z glinki na twarzy, kosmetyczka zrobiła mi masaż dłoni. Chciałabym, żeby codziennie ktoś mnie tak masował. Muszę porozmawiać o tym z Mężem... Przed wizytą u kosmetyczki Mąż dowiedział się, że nie ma przeciwwskazań do wykonania zabiegu gładka cera na ciężarnej. Nie sprawdziliśmy tego w innym źródle. Najwyraźniej informacji udzielała niezbyt kompetentna osoba. Bynajmniej, peeling kawitacyjny w trakcie ciąży odpada.

A co z farbowaniem włosów? Można, ale farbami i szamponami nie zawierającymi amoniaku. Proste.

Sylvie i Wiercibrzuszek



wtorek, 11 grudnia 2012

Nie taki diabeł straszny, czyli o tym, jaką jestem zuch kobietą

 25 tydzień ciąży

Wczoraj byłam w przychodni, żeby wykonać badanie OGTT, czyli doustny test obciążenia glukozą. Powiem Wam szczerze, że nie przepadam za dużą ilością słodkości. Potrafię powiedzieć, że tort jest za słodki, ciasto za słodkie a deser za słodki. Taka ma natura. Nie lubię przesłodzonych składników. Z tego powodu obawiałam się wypicia 75 g glukozy rozpuszczonej w wodzie. Koleżanki uprzedzały, że to jedno z najgorszych badań, że może mi być niedobrze, mogę mieć zawroty głowy, mogę nawet nie wypić tego roztworu, bo jest tak potwornie słodki, że ciężko go przełknąć. Nastawiłam się na to wydarzenie nie tylko psychicznie. Wiedziałam, że po pierwszym pobraniu krwi i po wypiciu glukozy, będę musiała poczekać dwie godziny na korytarzu, żeby móc udać się na kolejne pobranie. Uzbrojona w przyjemne dźwięki i książkę "Szafranowe niebo" Lesley Loko, byłam przygotowana na najgorsze. Najgorsze jednak nie nadeszło. Pielęgniarka podała mi brązowy kubek z płynem, który miałam kojarzyć z najohydniejszym wydarzeniem w moim życiu. Poinstruowano mnie o wymieszaniu zawartości, jeśli na końcu będzie coś nierozpuszczonego. Niech się dzieje wola nieba - pomyślałam i metodą trzech łyków poradziłam sobie ze słodkością. Nie było to nic smacznego, ale do przeżycia. Wrażenie  smakowe porównywalne do waty cukrowej. Kiedy już siedziałam na korytarzu zaczęło mi szybciej bić serce. Przez moment czułam się niewyraźnie, ale to uczucie szybko przeszło.

Nie zawiodła taktyka: im szybciej wypijesz, tym lepiej. 

Nie było tak źle, jak sobie wyobrażałam. Ja i mój Synek, po prostu daliśmy radę.

Sylvie i Wiercibrzuszek

piątek, 7 grudnia 2012

Temat dnia: aktywny tydzień i znieczulenie zewnątrzoponowe podczas porodu

Myśląc o porodzie, jeszcze przed ciążą, myślałam przede wszystkim o bólu, który mu towarzyszy. Dzięki zajęciom w Szkole Rodzenia zaczęłam oswajać temat porodu z innej, jaśniejszej strony. Wiadomo, że będzie bolało. Nie wiadomo jak bardzo. Nie jestem w stanie tego przewidzieć, wyobrazić sobie. Dlatego, zamiast zatruwać swoje myśli  niepotrzebną paniką, postanowiłam przygotować się do tego jednego z najważniejszych wydarzeń w moim życiu. Poza tym, poród to wielkie święto rodziny. Zamiast skupiać się na sobie, wolę skoncentrować się na Maluszku.

Za nami czwarte zajęcia w Szkole Rodzenia Bocian. Tym razem na zajęciach był obecny lekarz ginekolog, który rozwiał nasze wątpliwości związane ze znieczuleniem podczas porodu. Statystyki są zastanawiające, bo pomimo tego, że znieczulenie zewnątrzoponowe jest darmowe, niemalże każda kobieta może z niego skorzystać (przeciwwskazaniem jest np. niskie ciśnienie albo problem z krzepliwością krwi), to jednak mało kobiet w szpitalu w naszej miejscowości, decyduje się na nie. Nie wiem czy ja z niego skorzystam, ale dobrze wiedzieć do czego ma się prawo i czego można się spodziewać.

Jestem w trakcie aktywnego tygodnia. Wiercibrzuszek dzielnie mi towarzyszy we wszystkich moich aktywnościach. Zajęcia w szkole językowej, rodzinne spotkania, zakupy, codzienne obowiązki, zajęcia w szkole rodzenia a nade wszystko praca. Ale dzisiaj  czeka nas zasłużona wieczorna dawka relaksu. Mój Mąż odda swoje  plecy w ręce masażystki a ja swoją twarz w ręce kosmetyczki. Mmmmmm :).






wtorek, 4 grudnia 2012

O rok starsza Mamusia

Kilka dni temu obchodziłam urodziny. Wyjątkowe, bo z nowym członkiem naszej rodziny w brzucholku. Wspaniały czas. I ta świadomość, że nie jestem sama.

Od kilku tygodni bacznie obserwuję ruchy naszego dziecka i zauważam pewną powtarzalność. Synek jest aktywny m.in. po godzinie 23ej. Uwielbia brykać podczas moich ćwiczeń oddechowych i kiedy słucham muzyki. Cieszę się, że jeszcze kilka miesięcy przed nami i nadal będę mogła go czuć. To niezwykłe uczucie. Zastanawiam się co tam porabia i czy jest mu wygodnie, czy zapewniam Jemu wszystko, czego potrzebuje.

Przed nami czas wzmożonego przygotowywania się do powitania Synka. Zakupy wszelkiej maści. Będzie się działo.


czwartek, 29 listopada 2012

Kawa Inka i orzechy w czekoladzie

Preferencje naszego dziecka

Synek w brzuszku nie lubi:
- owoców z jogurtem na śniadanie,
- wody źródlanej,
- pośpiechu,
- zbyt wysokiej temperatury,
- dużej ilości mleka w kawie Inka,
- monotonni,
- zbyt mocnej, czarnej herbaty,
- wstawać wcześnie rano,
- oglądać TV przez kilka godzin,
- dotykania brzuszka Mamy przez obce osoby,
- sałaty w kanapkach,
-  ciasta w dużej ilości.


Synek w brzuszku uwielbia:
- głos i dotyk Taty,
- ucho Taty, bo to doskonała zabawka,
- czekoladę, orzechy w czekoladzie, czekoladowe batoniki, czekoladowe ciasteczka,
- jogurty, maślanki, kefiry, twarożki wszelakiej maści,
- pomidory, ale takie dojrzałe i najlepiej z ogródka Wuja,
- wszelakie owocki, bardzo lubi jabłka, mandarynki,
- sok pomarańczowy świeżo wyciśnięty,
- słuchać muzyki, zwłaszcza ulubionych wykonawców Mamy i Taty,
- bardzo długie spacery,
- przytulanie się do policzka Taty,
- kiedy Mama się śmieje a on może złapać dużo endorfinek,
- zieloną herbatę i herbatę z cytryną,
- zajęcia w szkole rodzenia,
- głaskanie brzuszka przez Tatę. 

piątek, 23 listopada 2012

Zajęcia w szkole rodzenia - POLECAM.

Wczoraj uczestniczyliśmy w drugim spotkaniu w szkole rodzenia. Położna omawiała objawy, które będą pojawiać się przed porodem. Bardzo się wzruszyłam... Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, bo same skurcze czy odejście wód płodowych nie może wzruszać. Ale p. Ela tak pięknie namawiała nas do tego, żeby w momencie porodu zapomnieć o sobie i skupić się na dziecku, że aż łzy zakręciły się w moich oczach. Nie mam pojęcia czy będę potrafiła nie myśleć o tym, że MNIE boli, JA mam skurcze, JA chcę już to mieć za sobą. Ciężko to przewidzieć. Póki co, nie wyobrażam sobie momentu narodzin naszego Synka. Nie chcę zakładać jak będzie. Z pewnością natomiast, chcę bardzo dobrze się przygotować do tego momentu. I nie mam tutaj na myśli czytania artykułów w Internecie, bo przez niektóre z nich i od widniejących pod nimi komentarzami, można się przerazić. Moje przygotowanie nie będzie także polegało na zbieraniu opinii z otoczenia. Podejrzewam, że nie ma dwóch identycznych porodów, tak jak i nie ma dwóch identycznych kobiet. Bez paniki, ze spokojem i ufnością będę czekała na ten moment, uczestniczyła w zajęciach w szkole rodzenia. Wprawdzie nie mam wielu spotkań za sobą, ale już teraz mogę powiedzieć, że WARTO w nich uczestniczyć. Dobre przygotowanie, gwarantuje mniejsze zaskoczenie a co za tym idzie, lepszą współpracę z położną i lekarzem. A o to właśnie chodzi. Niech nasze Dziecko przyjdzie na świat w maksymalnie dobrych warunkach. Warunkach, które mogę stworzyć swoim odpowiednim nastawieniem.

I... powiem Wam, że pięknie oddycham przeponą.

Miłego dnia. 








środa, 21 listopada 2012

Chłopczyk czy dziewczynka?

Moi Drodzy,

nie było łatwo. Podczas wczorajszego badania nasze dziecko okazało swój upór. Zawisło w moim brzuchu w siadzie "po turecku". Nóżki skrzyżowane. Wstyd w tak młodym wieku jest czymś zupełnie obcym, więc obstawiamy dwie przyczyny takiego stanu rzeczy: krnąbrność po Mamusi lub upór po Tatusiu. Geny się wymieszały więc bierzemy również pod uwagę krnąbrny upór lub upartą krnąbrność. Zamieszałam trochę... Ostatecznie Dziecko zlitowało się nad nami i nad telepiącym brzuchem lekarzem i rozkrzyżowało jedną nogę, później drugą. Okazało się, że mamy Synka. Wspaniale zdrowego. Prawidłowo rozwijającego się Synka. Mój Małżonek niemalże uniósł się w powietrzu, tak go duma i radość rozpierała. Uśmiechnięty i zadowolony Tatuś, który od dawien dawna jest orędownikiem stwierdzenia, że "z chłopcami jest łatwiej". Ja oswajam się z myślą, że nie będzie sukienek, spódniczek, zabawy w dom i... dzięki temu, że w naszym domu pojawi się prawdziwie męski świat, będę miała więcej czasu dla siebie. Bynajmniej, za kilka lat, kiedy to moi Panowie będą pochłonięci graniem w piłkę, wędkowaniem, jazdą na rowerze (być może, jeśli będę grzeczna, pozwolą mi także na tę aktywność), łowieniem kijanek w stawie, zabawą w małego majsterkowicza lub ciuchcią, będę miała chwilę czasu dla siebie.

Sylvie - Mamusia Synusia

wtorek, 20 listopada 2012

Przed badaniem połówkowym

Nasz Bejbik jest dzisiaj bardzo aktywny. Średnio co dwie godziny daje znać, że istnieje. Kopie i ćwiczy przewroty. Cieszy mnie to bardzo. Rośnie waleczny duch.
 Podczas poprzedniego badania USG lekarz nie był w stanie określić płci naszego Maleństwa. W pierwszej wersji było dziewczynką, ale już kilka minut później lekarz był zmuszony (w wyniku braku pewności) odwołać swoją diagnozę. Dzisiaj przed nami drugie podejście. Ciekawa jestem czy nasza Kruszynka pozwoli poznać się bliżej.


sobota, 10 listopada 2012

Wspaniałe 20 tygodni

Ja i mój Mąż (czyli my: Krzysiowie), dwa lata po ślubie zatroszczyliśmy się, żeby podstawowa komórka społeczna, którą tworzymy, powiększyła się. Nasze Maleństwo od dwudziestu tygodni zamieszkuje mój brzuszek. Będziemy dzielić się radościami wynikającymi z oczekiwania na potomka i z rodzicielstwa.

Miłego dnia :)