wtorek, 29 października 2013

Spacerowo

Krzysio wyjechał z Tatą na spacer. Po godzinie chciałam dołączyć do moich spacerujących mężczyzn. Zadzwoniłam do Mężastego, dowiedziałam się gdzie są i wyszłam im naprzeciw. Z daleka zobaczyłam jak mały Krzysio siedzi zadowolony w spacerówce. Rozgląda się. Mój Synek! Przyspieszyłam kroku. Schowałam się za budą wózka., wychyliłam zza niej głowę i zrobiłam "a ku ku". Syniasty uśmiechnął się. Zaczął dotykać mojej twarzy. Wyprostowałam się a Krzysio uderzył w płacz. Chyba dopiero teraz zorientował się, że przez chwilę nie było mnie przy nim. Być może chciał na ręce, chciał się przytulić. Być może...  A może, po prostu, zepsułam miły, męski spacer... 

Mama nie zawsze jest mile widziana ;)

Kiedy zniknęłam z jego wzroku, przestałam rozmawiać z Mężem - Synek mnie nie widział i nie słyszał, wtedy nasz Maleńtas się uspokoił.

Taka sytuacja :). 

czwartek, 24 października 2013

Zielono mi

Zielono mi w kubku na herbatę i zielono mi było w obiadowej miseczce. 

Naszła mnie taka ogromna ochota na makaron, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Nic nadzwyczajnego, ale dobre. Makaron z brokułami, zielonymi oliwkami i oliwą z oliwek. Mąż nie byłby zachwycony takim obiadem, ale... niech żyje słomiane wdowieństwo :D (co, nie zmienia faktu, że cieszę się, iż mój Małżon wraca już jutro:). 

Niech żyje makaron! Niech żyją oliwki! Niech żyją brokuły! I to wszystko razem wymieszane, niech żyje! 

Taka mała rzecz a cieszy. 

Dzisiaj mój Synek porzucił gondolę i przeskoczył do spacerówki. Czy to oznacza, że już nigdy nie będzie w gondoli jeździł? Nie będzie Malutki taki? Rośnie? Mały, duży chłopczyk.

Spacerówka od razu została ochrzczona lekkim deszczem. Pierwszy spacer w gondoli też odbyliśmy w deszczu. Historia zatoczyła koło.


środa, 23 października 2013

Piękna wiosna tej jesieni

Rok temu, kiedy Krzysio Patrysio pływał w maminym brzuszku, czuwał, żeby Mamie było ciepło. Nie pamiętam tak ciepłej zimy jak ta, którą przeżyłam z Synkiem pod sercem. Nie marzły mi dłonie! Nasz Aksamitek tak poważnie potraktował swoją rolę przynoszącego ciepło, że nawet teraz, będąc po drugiej stronie brzucha zafundował mi najcieplejsze lato, funduje najcieplejszą jesień. Żeby  tylko o zimie nie zapomniał :). 

poniedziałek, 21 października 2013

Poniedziałecek

Psssyt, mam chwilę dla siebie. Babcia Krysia zabrała wnuka Krzysia na spacer. Wiatr lekko wieje, ale jest cudne 17 stopni ciepła. 
Kawa Inka z mlekiem wpłynęła na biurko. Jestem, piszę!

Moi Drodzy, u nas wszystko byłoby w jak najlepszym i jak najpiękniejszym porządku, gdyby nie problemy z zasypianiem naszego Synka. Na początku swojego życia zasypiał sam w łóżeczku. Potem coś się zmieniło i w czwartym miesiącu uczyliśmy go samodzielnego zasypiania. A od kilku tygodni widzę jak bardzo ta nauka poszła w las. Syniewicz czasami zaśnie bez najmniejszego problemu, momentami problem się pojawi, ale można go spokojnie rozwiązać a innym razem pojawia się płacz, bo dziecię choć zmęczone spać nie chce (nie potrafi?). Trze oczy, nie chce się bawić, ziewa, ale z zasypianiem nie jest mu po drodze. O co cho?

Pomyślałam, skapituluję, odejdę od ponownej nauki samodzielnego usypiania, utulę, zaśpiewam kołysankę, wyziuziam, wybujam... NIE DZIAŁA! Zamierzony efekt osiągnęłam bodajże dwa razy...

No Mama, nie poddawaj się, pomyślałam. Skoro nie rączki, to może przyjemne bujanie w wózku zdziała cuda. Pomogło, ale to był wybryk jednorazowy. 

A dzisiaj,  Krzysio obudził się po siódmej. Do czasu wyjazdu na spacer, czyli do godz. 12stej, nie spał. Wsadziłam go do wózka i już powieki zaczęły same opadać. Skutecznie go zagadałam nie pozwalając zasnąć, żeby widział kto dzisiaj będzie Jego kierowcą. Niech przeca wie, że Babcia Krysia - mistrzyni krzysiowego wózka, będzie go dzisiaj wozić. Zobaczył Babcię, uśmiechnął się i po chwili zasnął. 

Wczoraj zaczęłam czytać książkę "Uśnij wreszcie". Ot, takie rozwinięcie myśli dotyczącej  nauki samodzielnego zasypiania zawartej w "Języku niemowląt" Tracy Hogg. 


Jestem nieco sfrustrowana i niebawem stoczę kolejną walkę, żeby nauczyć małego Krzysia Patrysia, spokojnego zasypiania. Niestety, łączy się to z wysłuchiwaniem Jego płaczu. Nie wiem czy jestem na to gotowa... Coś trzeba jednak zrobić.


środa, 9 października 2013

Jesiennie, półrocznie, wieczorowo

Dawno mnie tu nie było... Ale chcę Wam powiedzieć, że jestem  i chociaż rzadko się odnajduję, miewam się dobrze :D.

Krzysiowa załoga melduje, że Krzysio Patrysio liczy sobie pół roku i sześć dni. Słodziak z niego jest niesamowity. Wszystkich zachwyca swoim uśmiechem, który już nie jest bezzębny. W paszczęce pnie się ząbek nr 1. Co jeszcze się dzieje? Rośnie chłopak nam zdrowo. Waży 8650g, mierzy 70cm. Poznajemy się coraz lepiej. Odnajdujemy wspólny rytm dnia. Lubujemy się w nowych smakach. Zajadamy się kaszkami i oswajamy picie z butelki. Tak, przekonał się, że w butelce można odnaleźć coś pyszniastego. Już nie jest radykalnym antybutelkowiczem! Zmienia się mój Junior, oj zmienia. Z miesiąca na miesiąc jest wspanialszy, ten mój Cud kochany. 

U nas jesień wygląda tak: