sobota, 23 lutego 2013

Wiertła do drewna i rozmowy Taty z Synkiem

Przed chwilą dowiedziałam się jak wyglądają wiertła do drewna. A wyglądają tak, jak na załączonym obrazku. 
Wiertła do drewna - to warto wiedzieć ;)


Mąż powiedział, że Krzyś będzie nimi w przyszłości zainteresowany. Podobno będzie go też interesował grubościomierz i te inne przyrządy typowo męskie, które dla mnie mogłyby nie istnieć. Zamknięte w skrzynce na narzędzia w ogóle mnie nie kuszą. Nie mam potrzeby obcowania z nimi. Moi panowie będą mieli swój magiczny, męski świat, coś w stylu Boba Budowniczego, Boba reperującego wszelkie usterki, Boba zainteresowanego elektryką, sprzętem komputerowym, nowinkami technologicznymi itp. itd. I bardzo mnie to cieszy. 

Syn w brzuszku od ponad miesiąca w pozycji główkowej, czyli "do góry nogami". Tato do Synka:
- Krzysio, Ty teraz jesteś jak astronauta. 


Trudno zaprzeczyć :).

Miłego weekendu.

wtorek, 19 lutego 2013

Hop, hop to ja, Krzysiowa Mama

Wczorajsze badanie u gina przyniosło następującą dawkę wiedzy:
- Krzysiowa waga: 2760g.
- Krzysiowe położenie: główkowe (niezmienne od ponad miesiąca)
- Krzysiowe przyjście na świat: nadal prewidziane na 27 marca
- Wyniki Krzysiowej Mamy: bardzo dobre

Taaaadam :) Uskrzydliła mnie wizyta u lekarza. Lubię wiedzieć, że wszystko jest tak, jak być powinno. 


poniedziałek, 18 lutego 2013

Pocieszny Bąbel w brzuszku bryka

Zaczynamy wspólny 35 tydzień. Czas leci taaaak szybko. Co nowego u nas? Postanowiłam oszczędzać się i powiem Wam, nie jest łatwo. Wszelkie leżanki nie są dla mnie, ale cel donoszenia do terminu porodu jest dla mnie nadrzędny, więc odpuszczam sobie wszelkie męczące czynności. Maluch skutecznie przypomina o swoim istnieniu serią kopnięć i podskoków, przywołując uśmiech na mojej twarzy. Bardzo cieszę się, że nasz kochany Wiercibrzuszek będzie niebawem z nami, ale z drugiej strony wiem, że będzie mi brakowało jego obecności w brzuszku. Nie mogę się doczekać spotkania z naszym promyczkiem. Ze wzruszeniem spoglądam na głowę mojego przytulającego się do brzucha Męża i słucham tego, co mówi do naszego Synka. Synek jeszcze tego nie wie, ale lepszego Taty nie mógłby sobie wymarzyć. Ja to wiem.

Za miesiąc wiele się zmieni. "My" nie będzie oznaczało dwójki osób a już trójkę. Nowy etap, nowe obowiązki, nowe wyzwania i ogromne pokłady miłości. 

Od kilku tygodni mam spakowaną torbę do szpitala. Dzisiaj dorzucę do niej sztućce i miętowe cukierasy. I jeszcze notatnik, i jakąś książkę. No tak. Do kupienia pozostała woda z dziubkiem. 

W głowie rysuję plan doskonałego porodu: skurcze parte, dotarcie na porodówkę, szybki naturalny poród i wielka radość. Minimalna ilość bólu i maksymalna satysfakcja. Skoro prawo przyciągania działa (a przecież działa), to tak właśnie będzie. 

Co jakiś czas słyszę pytanie: boisz się porodu? Szczerze? Nie boję się. Maksymalnie skoncentruję się na myśleniu o dziecku, a że empatię mam w sobie bardzo dobrze rozwiniętą, nie przewiduję uchybień w tej materii. 

:) 

wtorek, 5 lutego 2013

33 tydzień - pływanie z Bobaskiem w brzuszku

Moi Drodzy, 

czasami bywa tak, że coś się planuje, skrupulatnie tworzy się wizualizację w głowie i kiedy nadchodzi decydujący moment okazuje się, że nie możemy zrobić tego, co zaplanowaliśmy... Siedem miesięcy temu postanowiłam, że w czasie ciąży będę chodzić na basen. Pływanie jest jedynym sportem wskazanym dla ciężarnych od samego początku aż do rozwiązania. Ćwiczenie mięśni, nieobciążanie stawów i kości, praca nad kondycją fizyczną, relaks, ćwiczenie oddechu - oto podstawowe zalety tego sportu. Niedaleko naszego miejsca zamieszkania znajduje się szkoła podstawowa z basenem, na który co tydzień chciałam chodzić. Plan doskonały. Okazało się jednak, że akurat w tym czasie (z zgrozo!) władze miasta postanowiły zamknąć przyszkolne baseny  dla mieszkańców, argumentując to nieopłacalnością. Z ciężkim sercem pogodziłam się z tym faktem. Wprawdzie mogłam korzystać z basenu  miejskiego, ale zimna woda skutecznie mnie odstrasza od tego miejsca. Zamiast chronicznego przeziębienia wolałam dać sobie spokój z pluskaniem. 

Po siedmiu miesiącach okazało się, że jedna ze szkół  w mieście udostępnia basen nie tylko uczniom.  Wprawdzie nie w weekend, ale cóż to za problem wybrać się wieczorkiem na pływanie i pomachać nogami. Sama przyjemność. Tak czy siak, podirytowałam się. Uwierzyłam w obiegowe opinie zamiast samodzielnie sprawdzić stan rzeczy. Mam nauczkę. Już nigdy nie dam się wmanewrować w podobną sytuację. Jakby to powiedział mój Mąż: "Never, never". W dodatku są ferie i basen jest otwarty niemalże przez cały dzień. Grzechem byłoby nie skorzystać.

Smakowite literki - moje Dzieło ;)
Wybrałam się wczoraj na basen z koleżanką. Frajdę miałam niesłychaną. Już zapomniałam jak to jest poczuć lekkość bytu, nie odczuwać ciężaru brzuszka i dać ulżyć kręgosłupowi. Rozmawiałyśmy, pływałyśmy, machałam nogami przy murku i tylko tyle wystarczyło, żebym naładowała akumulatory pozytywną energią. Mam świadomość, że pływanie to pierwszy sport, który uprawiam wspólnie z moim Synkiem. Mały Krzysio rozwija się w środowisku wodnym, więc rozumie mnie doskonale. Druga wizyta na basenie już pojutrze. 

Miłego dnia.