wtorek, 19 marca 2013

Drobne szaleństwa ciężarnej w 39 tygodniu

Udało się! Delikatnie przeszliśmy przez magiczną datę 17 marca. Jupi :). Mam wielkie szczęście, że jestem oficjalnie zaliczona do Mam drugiego kwartału. Jednocześnie współczuję tym Mamom, które nie będą mogły zostać ze swoim dzidziusiem przez rok. Może jednak coś się zmieni?

U nas, podobnie jak i w innych zakątkach kraju, typowo zimowa aura. Wbrew temu, co dzieje się za oknem, rozpiera mnie energia. Czuję minimalne zmęczenie związane z tzw. koncówką ciąży, ale dominuje we mnie chęć do działania. Wsłuchuję się w sygnały jakie wysyła mi organizm i kiedy tylko dochodzę do wniosku, że jeszcze nie rodzę, zaczynam coś robić. Dzisiaj na przykład spełniłam się kulinarnie. O godzinie siódmej rano kończyłam robić fasolkę po bretońsku. A kilka godzin później wyżywałam się na cieście pierogowym. Moja praca w kuchni zaowocowała obiadem na kilka dni i spełnieniem zachcianki na pierogi ruskie. Najlepsze danie pod słońcem! 

One też czekają na najważniejszego Zajączka ;)
Perspektywa przyjścia na świat naszego Synka, skutecznie przesłania zbliżające się Święta Wielkanocne. Jednak wczoraj zakupiłam czekoladową parę wielkanocnych zajączków. Uśmiecham się do nich, kiedy obok przechodzę i myślami odpływam do naszego brzuszkowego zajączka. Jestem ciekawa jak wygląda, jaki będzie, uparty po Tatusiu czy krnąbrny po Mamusi ;). 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz