wtorek, 7 maja 2013

Karmiąca Mama w natarciu

Moi Drodzy, 

nie ma nic (no dobra, nie ma nikogo;) groźniejszego niż Mama pędząca do domu przed porą karmienia. Nic bardziej niebezpiecznego niż Mama, która w odstępach między jednym karmieniem a drugim, chce załatwić kilka spraw. Dzisiaj miałam takie niespełna dwie godziny. Szaleńcze tempo sprawiło, że po 1,5h wróciłam do domu. Miałam czas na chwilę rozmowy z Mężem przed Jego wyjściem do pracy i na wyrównanie oddechu przed spotkaniem piersią w twarz Synka. 

Co się zmieniło od mojego ostatniego pobytu na tzw. mieście? Zwiększono liczbę płatnych parkingów. O zgrozo! To już przechodzi ludzkie pojęcie. Mama karmiąca szybko ogarnęła sytuację. Wjechała tam gdzie znak zakazuje wjazdu (przyznaję się, bez bicia), zaparkowałam na przyblokowym parkingu i pognałam przez plac, zachwycając się cudną, wiosenną roślinnością. W myślach przeklinałam ciuli baniatych, którzy chcą zamienić to miasto w twierdzę z płatnymi parkingami. Nie dam się! Jestem prędzej gotowa stworzyć listę z przykładowymi, alternatywnymi miejscami do parkowania, niż zapłacić tym nieudolnym, miejskim politykom za kawałek, skrawek miejsca pod moim autkiem. Nie zdążyłam obmyśleć całego spisku, bo już stałam u drzwi celu nr 1.

Wizyta w pomarańczowym salonie telefonicznym
Dwie osoby tam pracujące okazały się jedną osobą, bo jedna z nich szkoliła się i nie może nikogo obsłużyć. Wspaniale! Czas mi się kurczy a tutaj proszę, pracownik mający moc sprawczą musiał z detalami objaśniać w rozmowie telefonicznej nową promocję klientowi. Ostatecznie, po moim głośnym komentarzu ("Nie wiedziałam, że tutaj znajduje się infolinia") szybciej skończył rozmowę zapraszając klienta do salonu. Bingo! 

Wizyta w sklepie z artykułami dla dzieci
Kolejnym celem był rekonesans w sprawie laktatorów. Bo wielu wewnętrznych bojach, postanowiłam nabyć ten cudowny wynalazek. Zawitałam do jednego ze sklepów, w którym mogłabym (tak mi się wtedy wydawało, o ja naiwna!) usłyszeć atrakcyjną cenę za tego typu sprzęt. Brak laktatorów elektrycznych. Ostała się jedna sztuka jakiegoś najmniejszego laktatora świata. Zdziwiłam się na jego widok. Do tej pory jak o nim pomyślę moje brwi podnoszą się do góry i nie mogę uwierzyć. No ale, widocznie komuś, takie coś, też, do czegoś, kiedyś, gdzieś posłuży... Tak. Przemiła pani postanowiła rozeznać sprawę w kilku hurtowniach i dać mi znać (drogą telefoniczną), w jakiej cenie mogę u niej kupić Mini Electric firmy Medela. Zadzwoniła później, ale już teraz wiem, że w innym sklepie mogę nabyć to urządzenie taniej i... szybciej. 

Ekspresowa wizyta w aptece
Postanowiłam także nawiedzić słynącą z najniższych cen aptekę w mieście. Dzisiaj okazała się apteką najbardziej obleganą w mieście. Co się dowiedziałam? A no tylko tyle, że NIC. Cena szczepionki 5w1 jest mi bliżej nieznana. Najlepiej podać od razu nazwę, bo farmaceutka "nie pamięta jak to tam się to nazywało".  Nie miałam czasu... Matka karmiąca dowie się jak nazywa się najlepsza szczepionka świata dla Jej dziecka i ponownie nawiedzi aptekę. Z miesięcznym Maluchem na ręce. No cóż, będzie chciał jeść? Proszę bardzo, mam doświadczenie w karmieniu Młodego na stojąco ;). A może wcześniej uda się nabyć laktator i spokojnie załatwić kilka spraw na mieście? Tego sobie, jak i wszystkim osobom obecnym w moim otoczeniu, życzę ;). 

Krzysiowa Mama :)

2 komentarze:

  1. Haha, znam to, szczególnie pierwsze wyjście z domu do szpitala na zdjęcie szwów po cięciu, jak synek miał 7 dni:) I brzydkie wyrazy na parkingu pod szpitalem, gdzie nie było miejsc;) A w głowie świadomość, że szybko, szybko, że może mój malutki się przebudzi i będzie chciał cycka.

    a co do zakupów, zawsze zostaje allegro i przesyłka kurierska, szybciutko można mieć towar i na drugi dzień czasami. Pozdrawiam


    www.megi8.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. :) czyli ten czas wzmożonego zapotrzebowania na cycka można przeżyć ;) Dobrze, że jest Internet :D

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń